Debiut giełdowy Klarny to znak życia dla europejskiego sektora technologicznego


Brendan McDermid / Reuters
Niewielu technologicznych miliarderów jest tak przystępnych jak Sebastian Siemiatkowski. Założyciel i prezes firmy płatniczej Klarna jest dostępny dla swoich klientów telefonicznie o każdej porze – przynajmniej w formie swojego awatara AI na stronie internetowej firmy. Jednak ten cyfrowy sobowtór nie zdradza, jak odbierane jest IPO na Wall Street, które w środę przyniosło szwedzkiemu fintechowi prawie 1,4 miliarda dolarów. „Rozumiem, że jest pan ciekaw. Ale nie mogę komentować konkretnych ruchów rynkowych” – odpowiada.
NZZ.ch wymaga JavaScript do obsługi ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Ale prawdziwy Sebastian Siemiątkowski również powinien być zadowolony; Klarna od lat przygotowywała się do pierwszej oferty publicznej (IPO). Ostatnio jednak chaos celny wywołany przez prezydenta USA Donalda Trumpa pokrzyżował te plany. Teraz, w środę, nadszedł ten moment – i oczekiwania zostały przekroczone.
Model biznesowy Klarny opiera się na udzielaniu małych pożyczek bez odsetekUsługa płatnicza z siedzibą w Sztokholmie zadebiutowała na giełdzie z ceną emisyjną 40 dolarów i wyceną około 15 miliardów dolarów. Klarna ustaliła cenę emisyjną na poziomie 35–37 dolarów.
„IPO to znak życia dla europejskiego sektora technologicznego” – mówi Tobias Trütsch z Uniwersytetu w Sankt Gallen, gdzie prowadzi badania między innymi nad cyfrowymi produktami płatniczymi. Wolałby jednak, aby szwedzka firma weszła na giełdę w Europie, a nie w Nowym Jorku. „To wysłałoby jeszcze silniejszy sygnał” – dodaje Trütsch.
Fintech znany jest z zasady „kup teraz, zapłać później” (BNPL). Oznacza to, że klienci dokonują zakupów u sprzedawcy internetowego – takiego jak Zalando, H&M czy Breitling – a Klarna zajmuje się obsługą płatności u sprzedawcy, a konto kupującego jest obciążane później. Jest to niewielka, nieoprocentowana pożyczka, zazwyczaj w trzech ratach, a Klarna otrzymuje prowizję od sprzedawcy za przejęcie ryzyka. Jeśli pożyczka obejmuje więcej niż trzy raty, naliczane są odsetki.
W rezultacie klienci mogą kupić w krótkim okresie więcej, niż pozwala na to ich własny budżet. Ci, którzy wciąż zamawiają, mogą jednak w dłuższej perspektywie ponieść osobiste bankructwo. W ostatnich latach doprowadziło to do wielokrotnej krytyki fintechu.
W Szwajcarii i Unii Europejskiej praktycznie nie ma regulacji„Na długach można sporo zarobić. Model biznesowy Klarny opiera się na założeniu, że ludzie nie są w stanie spłacić swoich małych pożyczek na czas” – mówi Pascal Pfister z Debt Counseling Switzerland. Ponieważ po upływie terminu – często 30 dni – pobierana jest opłata za odroczenie płatności. W ten sposób długi stopniowo się kumulują.
Dla sporej części z około 110 milionów użytkowników na całym świecie to rzeczywistość. Hashtag #Klarnaschulden krąży w mediach społecznościowych od lat. Zwłaszcza młodzi ludzie rywalizują o to, kto ma największe długi. Na przykład na TikToku hashtag został wyświetlony ponad 70 milionów razy.
Cała branża – oprócz Klarny, na przykład PayPal, który ma podobny model biznesowy – musi zatem ponieść odpowiedzialność. „Na przykład firmy mogłyby być zobowiązane do wpłacania składek i wykorzystywania ich na kampanie informacyjne i prewencyjne. Takie podejście istnieje już w przemyśle tytoniowym czy hazardowym i tutaj należy zastosować podobne podejście” – mówi Pfister.
W rzeczywistości metoda BNPL jest obecnie słabo uregulowana w Szwajcarii i Unii Europejskiej. „Strategia firm takich jak Klarna polega na działaniu w szarej strefie, która nie jest objęta szwajcarskim prawem dotyczącym kredytu konsumenckiego ” – wyjaśnia ekspert finansowy Trütsch. Pożyczki podlegają temu prawu tylko wtedy, gdy okres spłaty przekracza trzy miesiące.
Brendan McDermid / Reuters
Klarna „sprytnie to wykorzystuje, ponieważ pożyczki są udzielane na okres krótszy niż trzy miesiące i bez odsetek” – mówi Trütsch. Zaleca odpowiednią nowelizację prawa dotyczącego kredytów konsumenckich. UE już podąża w tym kierunku: do 20 listopada wszystkie państwa członkowskie muszą wdrożyć do prawa krajowego nową dyrektywę w sprawie regulacji BNPL . Niemniej jednak Klarna jest „promykiem nadziei, że Europa nie stacza się po równi pochyłej” – mówi Trütsch.
Klarna od dawna budziła takie nadzieje. W 2021 roku była najcenniejszym prywatnym fintechem w Europie. Od tego czasu firma, założona w 2005 roku, doświadczyła wzlotów i upadków. Jej wycena spadła o 85%, z 45,6 mld dolarów do 6,7 mld dolarów w 2022 roku. Przyczyniły się do tego między innymi inflacja, wyższe stopy procentowe i wojna na Ukrainie.
Klarna odrobiła pracę domowąMimo to branża fintech od lat spekulowała na temat debiutu giełdowego. Klarna osiągnęła ten cel. Jej akcje będą notowane na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych pod symbolem „KLAR”.
Ekspert finansowy Trütsch, podobnie jak wielu przedstawicieli europejskiego świata finansów, ma nadzieję, że IPO Klarny będzie miało charakter sygnalizacyjny – to znaczy, że więcej firm wejdzie na giełdę. „Sytuacja na giełdzie nie jest obecnie idealna. Jednak Revolut, na przykład, również ma duże plany ekspansji i potrzebuje kapitału na ich realizację. Jednym ze sposobów pozyskania tych środków jest IPO” – mówi Trütsch.
W najlepszym przypadku europejski sektor technologii finansowych jest gotowy na nową fazę wzrostu. Dla samej Klarny, IPO stanowi kolejny krok w kierunku stania się neobankiem – w pełni funkcjonalnym bankiem cyfrowym bez oddziałów. Związane z tym surowsze regulacje ostatecznie przyniosłyby korzyści również klientom.
nzz.ch