Debata o hamulcu zadłużenia: Skąd nowy rząd weźmie pieniądze?

Te wygibasy są konieczne ze względu na hamulec zadłużenia, którego frakcja związkowa nie chce łamać. Zgodnie z nim rząd federalny może zaciągnąć dług wynoszący jedynie 0,35 procent niemieckiego produktu gospodarczego - jest to kwota w dużej mierze arbitralna. Utrudnia to inwestycje w obronę, infrastrukturę i ochronę klimatu .
Zespół doradców Dezernat Zukunft (DZ) przedstawił propozycję reformy . Należy znieść podatek 0,35 procent, ale państwo nie powinno zadłużać się w nieograniczony sposób.
Zdaniem ekonomisty DZ Floriana Schuster-Johnsona, specjalny fundusz po prostu nie wystarczy. „Potrzebne są też inne inwestycje, na przykład infrastruktura, klimat, usługi publiczne”. Nowy fundusz specjalny ma pokrywać wyłącznie inwestycje w uzbrojenie.
Obecne regulacje dotyczące zadłużenia, jak piszą autorzy DZ, „regulują politykę finansową w sposób ślepy”: nie uwzględniają ani odsetek płaconych przez państwo, ani wzrostu gospodarczego poprzez inwestycje finansowane kredytem. „Nasza propozycja bierze pod uwagę rzeczywiste warunki ekonomiczne” – mówi Schuster-Johnson.
Ponieważ gdy gospodarka radzi sobie lepiej, dochody podatkowe rosną. Przychody te mogą zostać wykorzystane na spłatę odsetek od inwestycji rządowych.
Jeśli rząd zaciągnie dług w celu zwiększenia „potencjału produkcyjnego gospodarki”, może to przerosnąć możliwości pożyczek: jeśli zainwestuje w koleje, wprowadzi lepsze maszyny lub zapewni dobrze wyszkolonych pracowników, gospodarka może osiągnąć więcej.
W ramach obecnego hamulca zadłużenia państwo musi oszczędzać niezbędne pieniądze gdzie indziej; koszty pokrywane są natychmiast. Widać to po zrujnowanych szkołach i walącej się linii kolejowej. Kiedy rząd zaciąga dług, rozkłada koszty na przyszłe pokolenia, które skorzystają z ulepszonej infrastruktury.
Tobias Hentze, ekonomista z przyjaznego pracodawcom Niemieckiego Instytutu Ekonomicznego (IW), uważa to za „zasadniczo pożądane”. Sensowne byłoby wprowadzenie bardziej elastycznej reguły dotyczącej zadłużenia, uwzględniającej także wzrost i odsetki.
Jednocześnie europejskie przepisy dotyczące zadłużenia ograniczają zadłużenie Niemiec do ok. 1,8 proc. PKB, nawet bez uwzględnienia reguły 0,35 proc. „Nawet według naszych obliczeń nie otworzy to wrót do nadmiernego zadłużenia” – mówi Hentze.
Problem leży gdzie indziej: zgodnie z propozycją DZ dozwolone powinny być jedynie „produktywne” wydatki rządowe, tzn. wydatki, które czynią gospodarkę bardziej produktywną. Jednak określenie, które wydatki są produktywne, „wcale nie jest łatwe”. Ekonomiści nie są zgodni co do produktywności subsydiów.
DZ jest tego świadoma. Autorzy badania proponują, aby każdy rząd określił w drodze ustawy, w jaki sposób dokonuje bilansu między wzrostem gospodarczym a kosztami odsetek – Bundestag ustala, co stanowi wydatek produkcyjny. Dałoby to parlamentowi większą swobodę niż w przypadku limitu 0,35 procent. Aby mieć pewność, że posłowie nie zdefiniują przepisów budżetowych arbitralnie, nadzór nad przepisami budżetowymi będzie sprawować niezależna rada ekonomistów.
„Zrozumiałe jest, że w obecnej sytuacji chcemy dać Parlamentowi daleko idące możliwości” – mówi Achim Truger, członek tzw. Ekspertów Ekonomicznych. „Używanie konkretnej liczby jako reguły dotyczącej długu może okazać się ekonomicznym samobójczym strzałem”.
Truger jest jednak sceptyczny co do tego, czy niezależni kontrolerzy mogą być rzeczywiście niezależni: „Ci, którzy są wyjątkowo krytyczni wobec długu publicznego, mogą uznać wszystko za nieproduktywne i mogą zastraszyć parlament”. Możliwa jest też sytuacja odwrotna: „W zależności od przyjętej miary, można określić wszystko albo nic jako produktywne”.
Schuster-Johnson, autorka badania DZ, nie zgadza się: komisja pełni jedynie funkcję doradczą. Społeczeństwo może wyrobić sobie własną opinię na podstawie analiz i obliczeń rządu federalnego. „Obecnie nie istnieją żadne badania oparte na dowodach dotyczące tego, jak opłacalne ekonomicznie są wydatki poszczególnych osób”.
W nadchodzących tygodniach zapewne odbędzie się debata na temat tego, ile dodatkowych pieniędzy może zebrać ewentualna koalicja CDU/CSU i SPD – i w jaki sposób. Liderka SPD Saskia Esken powiedziała taz: „Kwestia tego, w jaki sposób zapewnić sobie więcej pieniędzy na obronę, musi iść w parze z kwestią tego, w jaki sposób zagwarantować większe inwestycje w edukację, drogi i infrastrukturę. Obie opcje są pilnie potrzebne, więc nie może być mowy o wyborze „albo-albo”.
Trzeba to omówić teraz, ale nie w trybie przyspieszonym. „Nie zgadzam się z tym, że tak daleko idące decyzje wciąż są podejmowane przez większość starego Bundestagu, jak proponuje pan Merz i Związek. „To brak szacunku do wyborców” – powiedział Esken portalowi taz.
taz